sobota, 5 grudnia 2015

Z PSEM NAD WKRĘ

   Tak jak wczoraj pisałam, ogarnęła mnie jesienna aura ;) Ale dziś słoneczko świeci (w Warszawie) i skończę co zaczęłam. Sobota to mój ulubiony dzień tygodnia, ale to pewnie jak większości. Ciasto na pierogi już czeka, więc szybki post i idę lepić! Podobna notka już kiedyś pojawiała się na facebooku. Nad Wkrę nie mogę się zebrać, ale jak wszystko dobrze pójdzie to Sylwester nad rzeczką jest mi pisany! No więc do rzeczy!



   Z PSEM W KAJAKU? Czemu nie. Wiele przystani/ wypożyczalni sprzętu wodnego nie mają nic przeciwko Waszym czworonożnym kudłaczom. Posiadacze czworonogów często mają dylemat co zrobić ze swoim psem w wolny weekend. Nic prostszego- zabierzcie go ze sobą. Na kajak, na biwak, nad rzekę! Owszem, pies na spływie to na swój sposób wyzwanie, do którego trzeba się trochę przygotować.



Najważniejsze to zadać sobie pytanie czy pies przypadkiem panicznie nie boi się wody-jeśli tak to niestety nawet super kajak nie przekona go do wodowania. Jest jeszcze ta grupa psów obojętnych na wodę i ta ją kochająca- jak mój. Ci czworonożni szaleńcy którzy są zapalonymi pływakami też mogą mieć problem żeby wysiedzieć w kajaku, ale nie jest to stres a ekscytacja. Ja już wiem, że z moim nie byłoby szansy płynąć, chyba że przy kajaku, ale że "Azor" ;) już jest seniorem, nie zrobię mu tego, mimo by nie narzekał. Trzeba pamiętać że, ta grupa pływaków  będzie chciała wskoczyć do wody i to nie raz. Stworzenie o tak czułym węchu, atakowane ogromną ilością bodźców nie jest w stanie ich zignorować. Koniecznie musi sprawdzić każdy nowy trop zapachowy a tych na łonie przyrody nie brakuje. Możemy też spodziewać się wspólnej, nieplanowanej kąpieli z psem. Zwierzę podnosząc się, przechodząc z jednej burty kajaka na drugą czy wyskakując do rzeki zmienia środek ciężkości kajaka, buja nim na boki co w przypadku dużego psa skutkuje nadmiernym i gwałtownym przechyłem i w efekcie może zakończyć się kąpielą nawet doświadczonego kajakarza.



Płynąc kajakiem z dużym psem musimy liczyć się z tym, że już nikt więcej na pokład się nie zmieści i będzie to od nas wymagało sporych umiejętności w zakresie manewrowania kajakiem. Siadamy z tyłu jako sternik, pies zajmuje miejsce szlakowego- to rozwiązanie dla tych, którzy mają zdyscyplinowane i mniej "szalone" psy. Nie mówię że każdy labrador nie ma szans na pływanie w kajaku, nawet takich widziałam. Zadziwia mnie ten widok i utwierdza w przekonaniu, że poniosłam klęskę wychowawczą. Gdy pies wyskoczy z kajaka, trzeba odłożyć wiosło a niejednokrotnie zatrzymać kajak żeby psa z powrotem do niego wciągnąć. Jeśli nasz pupil nie przypomina rozmiarem niedźwiedzia ;) sprawa jest dużo prostsza. Załoga naszego kajaka może wówczas składać się z dwójki kajakarzy i psa. Osoba siedząca z przodu trzyma zwierzę między swoimi kolanami co dodatkowo zapobiega gwałtownym ruchom zwierzęcia. Nie chcę generalizować, ale i z owczarkiem w trójkę płynących ludzi widziałam. To kwestia wyboru. W tej sytuacji szlakowy nie wiosłuje ale za to kontroluje zachowanie psa, może zapobiegać jego wyskakiwaniu podczas płynięcia jak również „wyławiać” uciekiniera z wody. Niezależnie od liczebności załogi trzeba być przygotowanym na to, że po dniu spływu i załoganci i pokład będą ociekać wodą ale to przecież element tej zabawy ;)



Drugą kwestią jaką należy rozważyć decydując się na zabranie psa na np. kilkudniowy spływ kajakowy jest zachowanie psa na biwaku. Taki surwiwal to zupełnie nowe doznania i dla psa nieznane terytorium, które trzeba poznać i oznaczyć. Jeżeli płyniemy samotnie, jednym tylko kajakiem i biwakujemy w odludnych miejscach nie musimy nadmiernie kontrolować psa i możemy pozwolić mu się wybiegać po dniu spędzonym w ciasnym kokpicie kajaka. Jeśli jednak w spływie uczestniczy więcej osób należy pamiętać, że nasz pupil podekscytowany nową sytuacją jaką jest spływ, nieznanym miejscem pełnym nowych zapachów, dużą ilością niekoniecznie znanych mu osób, gwarem i rozgardiaszem panującym przy dobijaniu kajakami do brzegu i rozbijaniu obozowiska może zachowywać się w sposób zupełnie niekontrolowany (w przypadku mojego psa-szalony) Pies będzie chciał pobiegać i nie można liczyć na to, że będzie siedział bez ruchu koło naszego namiotu. Jedziemy na spływ aby odpocząć, zrelaksować się i wyspać. My, pies i inni uczestnicy. Nie narażajmy nikogo na przymusową pobudkę o 6 rano gdy nasz pupil zacznie donośnym szczekaniem domagać się wyjścia z namiotu, jedzenia- jak np. mój ma w zwyczaju. Pamiętajmy, że zabierając ze sobą psa musimy spakować niezbędne wyposażenie i dla niego.


Dobrym pomysłem, nie tylko podczas spływów kajakowych czy wypadów za miasto ale również na co dzień jest zaopatrzenie obroży psa w małą tabliczkę z wygrawerowanym jego imieniem i naszym numerem telefonu. W razie gdyby nasz pupil zbytnio się oddalił czy zgubił, jego znalazca będzie mógł bez problemu skontaktować się z nami, jednocześnie jest to widoczna oznaka, że pies nie jest bezpański. Zawsze zabieramy smycz .Nigdy nie zapominajmy o wodzie dla naszego ulubieńca, zwłaszcza podczas upalnych letnich dni! Poruszone tu kwestie są istotne i warto mieć ich świadomość jednak przede wszystkim powinniśmy kierować się zdrowym rozsądkiem i wiedzą o swoim psie.


Ja na szczęście mam awaryjny "hotel dla psa" u rodziców, jednak kiedy nie mam gdzie i jak go zostawić to z przyjemnością jedzie z nami. Uwielbia Wkrę. Ma tylko kilka wad: zabiera jedzenie innym biwakowiczom/ kajakarzom, nie pozwala się kąpać (wyciąga za kostium na brzeg), co za tym idzie doprowadza do małego "striptizu" nad rzeką :) Tym krótkim wpisem życzę udanego weekendu, ja idę lepić pierogi!

1 komentarz:

  1. Bardzo fajna wycieczka, miejsce idealne do pływania, także do wypadu na kajak z pewnością, do takiej aktywności oczywiście zachęcam. Zaopatrzcie się w odpowiedni sprzęt - kajaki, kapoki do pływania dla dzieci i na wycieczkę :)

    OdpowiedzUsuń