wtorek, 22 grudnia 2015

DWOREK W POPIELŻYNIE

Na początek o samej miejscowości Popielżyn- Zawady. Wieś leży na prawym brzegu Wkry, poniżej ujścia Sony. Na południe od wsi przebiega linia kolejowa Nasielsk-Płońsk, z mostem na Wkrze.- taki pierwszy opis od Wikipedii.


Miejscowość Popielżyn-Zawady odnotowano na Topograficznej Karcie Królestwa Polskiego z 1839 r.  Słownik geograficzny Królestwa Polskiego z II połowy XIX w. pod hasłem "Popielżyn-Zawady" podaje informację, iż jest to wieś z 32 domami, 298 mieszkańcami, 1344 morgami ziemi w tym 83 morgami nieużytków.- dalej Wikipedia.


Dalej już o dworku ja. Powstał on w 1866 roku.z układem części folwarcznej, sadu i stawów wraz z 630 ha powierzchni i przynależnymi do niego wsiami. Jest to układ typowy dla I połowy XIX w. Z roku na rok majątek kurczył się. Dwór był własnością Radzickiego i Zofii Nowakowskiej.



Kolejna właścicielka Zofia Trzcińska-Kamińska oraz jej mąż Zygmunt Kamiński to znani artyści. Zofia- polska rzeźbiarka i medalierka,



autora między innymi: pomnika Woodrowa Wilsona w Poznaniu, Jutrzenki w Łazienkach Królewskich w Warszawie,



Oraz tego, przed dworkiem. Niestety już w kiepski stanie Matka Boska autorstwa właścicielki.

www.kupilismydworek.blogspot.com



Jej mąż Zygmunt Kamiński-  polski grafik, malarz, pedagog, profesor na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Twórca obowiązującego wzoru godła Rzeczypospolitej Polskiej.

Zygmunt Kamiński- trzeci z lewej , Narodowe Archiwum Cyfrowe

Zygmunt Kamiński- trzeci z lewej, Narodowe Archiwum Cyfrowe

Skala twórczych zainteresowań Zygmunta Kamińskiego była rozległa. Od znaczków pocztowych i banknotów, poprzez monety medale i pieczęcie po monumentalne dekoracje ścienne o treściach symbolicznych i historycznych.


Właściciele w dworku przebywali tylko w sezonie letnim. W czasie ich nieobecności dworem i całym majątkiem (sadem, ogrodem) zajmował się mieszkający tam na stałe gospodarz z rodziną. Z opowieści "z dziada- pradziada" można dowiedzieć się, że Pan Kamiński uwielbiał jabłka, był małomówny, dużo spacerował nad rzeką. Uwielbiał konie. Oaza spokoju. Zawsze w kapeluszu. Bardzo szczupły, niewysoki. Skupiony na czytaniu i nauce. Natomiast Zofia była wulkanem energii, codziennie o 8 rano była powożona bryczką konną przez gospodarza do kościoła w Jońcu. Religijna, przywiązana do tradycji. Nie potrafiła odpoczywać, zawsze uśmiechnięta. Lubiła szukać weny na łąkach przy okolicznych stawach. Głośna, czasami stanowcza, bardzo często chodziła w białych koronkowych rękawiczkach, a zawsze długich pięknych sukniach. Lubiła ciepłą pogodę, słońce i poziomki. Często przyjmowała gości. Nieraz byli to goście ze Stanów Zjednoczonych, którzy swoim wtedy wydawać się mogło ekscentrycznym ubiorem zwracali na siebie uwagę okolicznych mieszkańców. Trzcińska-Kamińska uwielbiała bez i jego zapach. Dużo czytała. Doskonale rozumiała konie. W przeszłości znana także jako Zygmunt Tarło, ale o tym proszę czytać już na zaprzyjaźnionym blogu (link będzie na dole). Za sponsorowała i namalowała drogę krzyżową w kościele Św. Ludwika w Jońcu.


W czasie wojny we dworze stacjonowali Niemcy. Podobno bardzo dbali o dwór. Zaraz po wojnie powstała w nim szkoła, a później spółdzielnię produkcyjną, która istniała do 1956 r. Na skutek odwołań przedwojenna właścicielka odzyskała dwór w Popielżynie-Zawadach wraz z 25 ha ziemi i gospodarowała tu do 1970 r. W międzyczasie znowu we dworze była szkoła dla okolicznych dzieci, uczących się w klasach 1-3. Organizowano tam również pastorałki, przyjęcia karnawałowe i inne. W latach 70'tych Dworek został sprzedany państwowej firmie. Z pięknego zalesionego terenu, otoczonego sadami i dwoma stawami utworzono ośrodek wczasowo-kolonijny. Stały tam typowe domki szeregowe, duma i chluba PRLu


Stołówka, stodoła, plac zabaw, boisko. Gości nadal witał dworek, który latem był wynajmowany "letnikom". Ilość dzieci przyjeżdżających na kolonię do Ośrodka Wczasowo- Kolonijnego Libella była ogromna. W 1981 w "Libelli" odbyło się pierwsze wesele. Do późnych lat 90' a nawet do początku lat dwutysięcznych można było tam organizować przyjęcia. W dworku bądź na stołówce.



Po latach świetności przyszły lata szare i smutne. Kolonie przestały przyjeżdżać do Zawad, wesel było mniej albo i wcale, a cała "Libella" zaczęła popadać w ruinę. Domki spróchniały, teren zarósł pokrzywami do pasa. Po dawnym klimacie zostały tylko wspomnienia. W 2005 albo 2006 roku potocznie nazywana "Libella" stała się własnością prywatną.



Pierwszy prywatny właściciel stworzył z Libelli, Jaśkowy Dwór. Sporo młodych ludzi zaangażowało się w pracę w tym miejscu. Powstał bar, dzięki zgromadzeniu z Jaśkowego, w Jońcu były organizowane festyny, można było obejrzeć już wtedy filmy na powietrzu- co teraz znowu jest nowością ;) Właściciel doprowadził miejsce częściowo do łądu i składu. Rozebrał po jakimś czasie domki, zrobił remont w dworku. Po mega wielkiej wycince, las zaczął porastać dzikimi gatunkami drzew i krzewów. Z ilości wyciętych drzew powstałaby druga osada w Biskupinie.


Po pierwszych prywatnych właścicielach przyszedł czas na drugich. Ci też mieli ogromne plany, jak hotel który postawili w miejscu dawnej stołówki.





 Przez czas kiedy byli jego właścicielami nie działo się tam nic, co mogło zainteresować okolicznych mieszkańców czy przyjezdnych. Dworek był zamieszkały, hotel przez lata stał pusty w surowym stanie.  Pomysł był dobry, styl w jakim jest wybudowany hotel, po prostu mega. Jednak znowu coś nie wyszło i dworek znowu wylądował na sprzedaż. Długie lata mijały, cena malała a chętnych nie było. Obszar piękny i nie mały długo czekał na nowych właścicieli.



przy prawej krawędzi zdj. kawałek domków!

Aż tu nagle, a może nie tak nagle, w dworek wstąpiło nowe życie i trzeci właściciele. Do trzech razy sztuka? Oby. Plany są ogromne i tylko czekać na ich realizację. Miło by było mieć w okolicy SPA, zimą hotel, nową przystań do przetestowania i inne "luksusy" ;) Praca we dworku, parku i okolicy wre, aż miło popatrzeć. Dwór dostał nowego życia, a to najważniejsze. Właścicielka prowadzi bloga-  kupilismydworek.blogspot.com (to ten sam, gdzie przeczytacie o Zygmuncie Tarło) na którym co i raz uchylam rąbka tajemnicy co tam u nich się dzieje.

Do tego robi genialne zdjęcia. Aż miło popatrzeć. Trzeba odliczać dni do otwarcia i trzymać kciuki za pomyślną realizację planów.







Jeśli coś z tego miejsca wyjdzie, a wierzę że w końcu się uda, będzie naprawdę bardzo fajne. Cały dworek, jego otoczenie.. pola, lasy, łąki, rzeka. Wszystko to ma ogromny potencjał, teraz trzeba to "tylko" wykorzystać, ściągnąć gości- ale jeśli nawet Maryla Rodowicz tu wpadała to chyba nie będzie ciężko. Dzięki czy też przez "Libellę" to miejsce nadal jest popularne. Nie będę zanudzała anegdotkami ze swojego życia, ale na głębokich mazurach, od słowa do słowa, dogadałam się ze starszym panem, który opowiadał jak spędzał lata w Libelli właśnie. Ciekawy był, co tam słychać, jak to wygląda itd. Myślę że takich osób nie brakuje i odwiedzać dworek z nową nazwą będą. Może wesela- wtedy ja, jak "tylko" kogoś zmuszę do ślubu, tam go wezmę. Miejscu przyglądać się będę, na pewno, do tematu wrócę. Teraz czekajmy aż obietnicę zamienią się w czyny. Ja od siebie, jeszcze raz życzę im POWODZENIA! :) Miałam okazję poznać "nową siłę dworka" i wierze w nich i dopinguję.


Jedyną rzeczą której naprawdę szkoda, to fakt, że poprzedni właściciele zmienili wnętrze dworku (o tym też można przeczytać na blogu) Ja rozumiem, że remonty są konieczne, ale zmiana rozkładu pomieszczeń, mieszanie stylów jakie tam nastąpiły są rażące. Właściciele szli za przysłowiem "Wolność Tomku w swoim domku" przez co dawny styl i funkcjonalność poszła w zapomnienie. Nie wspomnę o stylowych, starych meblach, które same się na pewno nie rozsypały i zniknęły. No ale dość marudzenia. Odwiedzicie dwór?

6 komentarzy:

  1. To były piękne czasy. Dużo się działo za czasów Jaśkowego Dworu. Wujek go kupił w 2005 roku. Nazwa Jaśkowy Dwór pochodzi od drugiego imienia wujka " Jan" - Jaśkowy Dwór.

    OdpowiedzUsuń
  2. W latach 80 z Libelli jeździłam tam na kolonie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja byłem w 1984 na koloni.Bylo super.Kolonie organizował PLL LOT.

    OdpowiedzUsuń