piątek, 30 października 2015

SUP- nowa zajawka

Krótka notka. W te wakacje miałam okazję spróbować trochę popływać na SUP'ach. Wciągające strasznie. Ja miałam przyjemność próbować na jeziorze. Początek był.. śmieszny i nieporadny. Jednak po kilku próbach można się zakochać. Czekam, bo mam nadzieję że i nad Wkrą coś takiego będzie. Obiecuje będę pierwszą która przyjedzie wypróbować.



SUP - to aktualnie najszybciej rozwijający się sport wodny na świecie. Niby nic nowego, niby deska podobna do windsurfingowej, jednak trochę inna, a zamiast żagla, w dłoniach trzymamy wiosło. Główną cechą SUP jest całkowity brak uzależnienia od warunków pogodowych, takich jak wiatr, czy fale.

Występuje wiele przeróżnych form uprawiania SUP, takich jak:

- spokojne pływanie freeride (samemu, ze znajomymi, czy całą rodziną, nawet z dziećmi i psem
- spływy rzekami (tymi spokojniejszmi i bardziej rwącymi) i kanałami
- ściganie się w konkurencjia race (tylko SUP, Biathlon, Triathlon itp.)
- ćwiczenie fitness i Yogi na deskach SUP - konieczność balansowania
- łapanie małych i dużych fal - dużo łatwiejsze niż na małej desce surfingowej
- spływy downwind (czyli kiedy popycha nas silny wiatr, a wiosłem tylko sterujemy)
- łowienie ryb, wędkowanie ze specjalnej deski z uchwytami na wędkę.  -www.boardandkite.pl



Czekam na lato na mazurach i na powtórkę z SUP'ami oraz na pierwsze deski nad Wkrą ;)



wtorek, 27 października 2015

JESIENNY WEEKEND NAD WKRĄ


Mniej więcej taką jesień ostatnio spotkałam w Jońcu. Chyba to jest pierwszy rok, kiedy ją  naprawdę polubiłam, wiadomo we wrześniu "płakałam" że lato się kończy, ale..  nie będę pisała o sobie, nie lubię pisać ckliwych historii z morałem na końcu. Fakty i konkrety- tak by brzmiało moje hasło wyborcze ;) Komu jesień kojarzy się tylko z zimnem, pluchą i szarugą, postaram się trochę ją odczarować.


Ostatnie dni delikatnie mówiąc nie rozpieszczały nas słońcem, ale przecież zdarzają się i te słoneczne. Wtedy proponuję spacer tym, co mają możliwości spacerowania nad Wkrą- pisze po raz milion sto któryś jak bardzo zazdroszczę, tym co mogą spacerować po lasach, polach i łąkach-też. Nie jestem dziwna, po prostu lubię łazić. Chyba jednak post będzie trochę o mnie ;) Trzeba ubrać się ciepło i iść. Bez planu. Nad rzekę, do lasu, gdziekolwiek.


Szeleszczące liście pod nogami, cisza i las. Propozycja moja jest taka: weekend nad Wkrą. Dla tych co wpadają tylko latem, polecam odkryć Wkrę i jej okolice jesienią. Żeby nie pisać banałów o swoich odczuciach i jak dobrze wpływa na mnie jesień przedstawię Wam jak ja to widzę na konkretnych przykładach. Nie mieszkasz, nie masz działki, bądź jest na niej delikatnie mówiąc tak rześko jak na dworze- znajdź miejsce całoroczne z noclegiem, bo mam plan na cały weekend.


Jeśli chodzi o noclegi nad Wkrą, robi się ich co raz więcej.Coraz to słyszę o nowych miejscach. Cóż, ja znam tylko te z okolic Jońca, jednak można szukać ich np. w Kosewku, Błędowie, Cieksynie, Sochocinie, Sobieskach, Brudnicach, Pomiechówku, Strzegowie itd, itd. Dodatkowo można poszukać prywatnych domków całorocznych.
   Może w tym roku wysyp grzybów to tylko marzenie, ale moja propozycja jest uniwersalna, nie tylko na ten rok ;) Więc tak na sobotni poranek wyprawa do lasu. Nie ma nic bardziej relaksującego jak mgła opadająca rano, grzyby, a jak jeszcze uda się znaleźć więcej grzybów niż spotkać ludzi- jesteśmy w raju.




Na taki wypad można zabrać ze sobą swojego czworonoga, mój po grzybobraniu dosłownie pada, jakby sam najwięcej nazbierał. Dobrze wcześniej wiedzieć czy akurat nie zostały zrzucone szczepionki na lisy i uważać (niestety) na sidła kłusowników. Kiedy grzybów nie ma- tak jak w tym roku, (co najmniej ja ani jednego nie znalazłam), zwykły spacer po lesie tez jest fajny. Dotlenienie i relaks murowany.



Po wyprawie do lasu dla aktywnych: kajaki, dla tych co jesień nie przekonuje do kajakowania, ciepła herbata, grzane piwo albo wino,może karty? Ja kocham grać w karty ;) No ale wróćmy do kajaków. Ja płynąć jesienią miałam okazję tylko raz, ale spływ był jeszcze bardziej udany od tych letnich. Już tłumaczę dlaczego. Wielu z Was na kajakach latem spotkał taki widok:


Istny korek! Filmik pochodzi z długiego weekendu czerwcowego, Popielżyn- Zawady bale po starym przejeździe. Nie jestem odludkiem, ale było mega słabo. Trzeba było się zatrzymywać żeby nie wpadać na innych. Wiecie jak jest. Jedni płynął z dziećmi i im przeszkadzają Ci z browarkami w ręku co płyną z hasłem "hulaj dusza, piekła nie ma" i płyną tacy co przeszkadzają im płaczące dzieci.. No wiadomo.. jeszcze sie taki nie urodził co każdemu dogodził, ale można samemu sobie dogodzić i popłynąć w ciszy i spokoju tylko we własnym gronie, a gwarantuje Wam, jeśli zabierzesz swoich znajomych masz małe szanse na spotkanie kogoś innego. To trochę tak jakbyście wynajęli dobry bar tylko dla siebie ;) Rzeka teraz nie jest jakoś wybitnie wysoka, nawet powiedziałabym, że jej stan jest identyczny jak latem, tyle że kąpiele raczej nie wskazane. Jeśli nastawiacie się na spokojny spływ to gwarantuje Wam, że kąpiel Wam nie grozi. Pamiętajcie, że spokojny nie znaczy nudny, ja sama nie znoszę nudy więc wiem co mówię. Nic mnie bardziej nie denerwuje jak nuda, monotonia i zbyt poważne zachowanie innych. Więc ze mną nie zginiecie ;) Czym by tu Was jeszcze zachęcić..
Łabędzie! Jesienią jest pełno łabędzi. Kolorowe mieniące się liście, no generalnie jesienna aura. No i nie oszukujmy się trochę więcej adrenaliny niż latem. O odpowiednim ubiorze nie muszę chyba wspominać. Ciepło, na cebulkę, najlepiej nieprzemakalne buty, rękawiczki i komu w drogę temu czas!




Po kajakach.. hmm.. Coś na rozgrzewkę. Nalewka, grzaniec, dla abstynentów- herbata z cytryną. Jak wyżej napisałam ja znam tylko część ofert miejsc nad Wkrą, jeśli ktoś chciałby podzielić się ze mną jakimiś fajnymi miejscami, chętnie obejrzę ich ofertę, coś napiszę, nawet odwiedzę ;) ale ja znam tylko dwie sauny nad Wkrą. Do czego zmierzam, po wyprawie na kajakowej miło by było się rozgrzać i jeszcze bardziej zrelaksować. Sauną może pochwalić się Wypożyczalnia kajaków "Mrzonka" w Jońcu oraz Sauna nad Wkrą Paro-Chatka Skrzatka, Przystań Kaja-Sobieski.

 Mrzonka Joniec

Kaja Sobieski

Jest to co raz bardziej popularna forma spędzania czasu. W końcu już starożytni Rzymianie wiedzieli co dobre, a to argument nie do przebicia Emotikon wink Sauna ma bardzo dobre właściwości dla naszego organizmu. Oczyszcza organizm z toksyn,poprawia krążenie i tworzy odporność na choroby. Sauna parowa to sauna o wilgotności dochodzącej do 100%, lecz niższej temperaturze: 40-50°C. Jedno wejście do sauny PODOBNO powinno trwać ok. 5-15 minut, a całkowity czas nie powinien przekraczać 30 minut dziennie, np. 2x15 minut. Ja jednak korzystam dłużej, ale nie chcę namawiać. Sensowne jest korzystanie z sauny 2-3 razy w tygodniu. Kąpiel w saunie lub w łaźni powinna być zażywana na własną odpowiedzialność, w razie wątpliwości zapytajcie swojego lekarza (o ile kolejka na to pozwoli Emotikon wink ) Należy pamiętać aby po seansie schłodzić się zimną wodą. Zazwyczaj przy łaźniach są prysznice, "beczki" z zimną wodą itd. Należy pamiętać o higienie osobistej. Przed wejściem należy zmyć z siebie wszelkie kosmetyki (Drogie Panie w saunie nie musimy być perfekcyjne : ) oczyszczamy organizm i hop! Warto wiedzieć żeby do łaźni nie chodzić ani na czczo ani zbytnio przejedzonym. Przed wejściem nie powinno także pić alkoholu. Do sauny wchodzimy nago albo w ręczniku albo po prostu w kostiumie kąpielowym. Osobiście mogę zagwarantować po saunie: mega relaks psychiczny i cudowne odprężenie ciała. 


A wieczorem.. No cóż. Jednych sauna dosłownie ułoży do snu, a innym da drugie życia. No a wieczorem to już jak kto chce... Jedni będą czytać książki, może "Młyn nad Wkrą" ? ;) inni balować do rana. Dla zwolenników dobrej zabawy mam mnogie propozycje wieczorów tematycznych i inne, ale pamiętajmy że jeszcze niedziela przed nami! Ja śpię do południa, no ale wyobraźmy sobie że jestem z tych co wstają jak ludzie. Proponuję kawę nad Wkrą. Pewnie wypicie jej na siedząco graniczy z cudem, ale kawę na stojąco potraktujmy jako rozruch poranny. Lekkie śniadanie i spacer. Gdziekolwiek. Nad rzekę, wzdłuż polnej drogi, znowu do lasu. Ważne żeby spacer był  długi i relaksujący. 




Po spacerze zostajemy w jesiennej aurze. Pieczone ziemniaki z ogniska. Ogrzewamy zmarznięte nosy i ręce przy ognisku. Dorzucamy trochę liści- mi zapach palonych liści kojarzy się z jesienią. Może jakieś kiełbaski pieczone na patykach.. Tylko błagam nie grill, na grilla już czekamy do majówki ;) Dla wymagających smakoszy- kociołek ;)



No i niestety wszystko co dobre szybko się kończy- weekend też. Do takiego weekendu można dorzucić jeszcze wycieczkę rowerową, ale o rowerach było już ostatnio sporo. Chyba muszę zorganizować jakiś wyjazd..


piątek, 23 października 2015

ROWEREM NAD WKRĄ- część druga

   Zapraszam do czytania drugiej części ( nie ostatniej) wycieczek rowerowych nad Wkrą. Jeszcze raz moim punktem startowym będzie Joniec. Będą to miejsca tym razem troszeczkę odbiegające od Wkry, ale warte zobaczenia.

PROPOZYCJA PIERWSZA:
Joniec- Nowe Miasto, Nowe Miasto-Miszewo Wielkie-Krajęczyn- Joniec (trasa:łatwa, odległość: ok 23 km)

Startujemy znowu z mostu w Jońcu, jedziemy w stronę Grabia. Trasa asfaltowa, średnio ruchliwa. W Grabiu wita nas wielki stary dąb. Zaraz za nim w lewo możemy zjechać na chwile na mostek na Sonie.


Wracamy na trasę. Droga ta sama, raczej płaska. Ok. 2 km przed Nowym Miastem mijamy w bliskiej odległości punkt utylizacji, delikatnie mówiąc czasami ostro tam... śmierdzi. Znak, że Nowe Miasto już blisko ;) 



Proponuję przejazd przez rynek, który  wygląda całkiem nieźle, polecam też Pizzerie, ale to taka mała reklama bo jest naprawdę mega. 



Z rynku jedziemy prosto na tamę na Sonie. Kawałek za nią skręcamy w prawo na trasę w koło zalewu (ok 4km) Niżej mapka orientacyjna drogi asfaltowej, jednak z tego co pamiętam można jechać bliżej zalewu. 


   Zalew jest sztucznym zbiornikiem zaporowy na część Sony. Początkowo był mniejszy, nie pamiętam kiedy ale chyba jeszcze w latach 90' został rozbudowany. Z tego co kojarzę kiedyś wyglądał lepiej. Teraz został wydłużony, przez co stracił "urok jeziora" a wygląda jak rzeka. Są stworzone dwie sztuczne wyspy dodatkowo w górnej części. Łączna wielkość zalewu to ok 32 ha (pewna rozbieżność na stronach w Internecie), jego głębokość średnia 1,5 metra, max 4. Z tego co wiem, jest zakaz wszelkich sporów wodnych na zalewie. Raczej jest pro dla polskiego Związku Wędkarskiego,chlubią się dniem Karpia, ale o tym nie będę pisała bo zwyczajnie na wędkarstwie się nie znam. 
   Wracając do wycieczki. Jadąc wzdłuż zalewu dojeżdżamy do drugiej tamy na Sonie. Przejeżdżamy na drugą stronę zalewu.




Kierujemy się w stronę części rekreacyjnej. Nad zalewem od lat odbywają się letnie festyny. Ja byłam kilkukrotnie, jednak na mnie wrażenie nie robią. Jeśli jesteście zwolennikami muzyki disco polo i rozcieńczanego piwa z nalewaka to ok. Miejsce się sprawdzi. Nie piszę złośliwie, Zenek Martyniuk jest mi znany ;) , ale imprezy masowe to nie moja bajka. No, ale na temat. Nad zalewem jest sztuczna plaża z kąpieliskiem i molo, a raczej jego pozostałościach. Kiedyś pewnie kultowe miejsce, dziś prosi się o solidny remont. Jest też parking, ławeczki, aleja spacerowa a nawet kawałek ścieżki rowerowej. O czystości wody się nie mogę wypowiedzieć, źle nie wygląda, ale jak jest nie wiem. Ostatni raz na rozpadającym się molo z domkiem z wyznaniami miłości do każdego imienia żeńskiego i męskiego oraz stekiem mało cenzuralnych słów byłam rok temu. Podobno miejsce cieszy się popularnością wśród kąpiących, ja wolę Wkrę. 






Doczytałam gdzieś jeszcze, że są plany rozwoju tego miejsca, budowa amfiteatru oraz nowego molo. Po spacerze nad zalewem, po molo- na własną odpowiedzialność, ruszamy dalej. Chwilę ostro pod górę i znowu  dobra droga-  dalej asfaltowa. W Nowym Mieście można zobaczyć jeszcze kościół Św. Anny z końca XIV wieku, 



a w środy targ. No ale komu w drogę temu czas. Wyjeżdżamy z Nowego Miasta tą samą drogą, niestety znowu śmierdzi ;) Przed Grabiem skręcamy w Prawo do Mieszewa Wielkiego.



 Po prawej stronie kawałek za zjazdem napotykamy się na Dąb "PIAST" wspomniany już w poprzednim poście.  Wg zdobytych informacji dąb może mieć 650 lat. Ma 23 metry wysokości i prawie 6 metrów obwodu. Jest to jeden z pomników przyrody powiatu płońskiego. Stary Dąb zapewne niejedno już widział. Miejscowe legendy głoszą, że odpoczywał pod nim Król Jan III Sobieski, stacjonowały wojska Napoleona, a zakochani spotykali się pod nim, by wyznać sobie miłość.  "Piast" doczekał się także wierszy na swój temat. 





Ruszając dalej w trasę jedziemy asfaltową drogą wśród lasów. Szlak raczej bez górek i dołków, mało ruchliwy. W słoneczne dni porządnie zacieniony. 


Tą trasą dojeżdżamy do "centrum" wsi Miszewo Wielkie.Gdzieniegdzie jeszcze stare drewniane stodoły i płoty. Miejscowość mała, spokojna. 



W ubiegłym wieku była tu gdzieś porodówka. Gdzie, nie wiem. Jadąc dalej zjeżdżamy na drogę żwirową.Dojeżdżamy do rozstaju dróg. Dokładnie nie pamiętam, i nie wiem jak wytłumaczyć, najlepiej pokierować się mapą. Mamy do wyboru: dojedziemy do Krajęczyna (trasa w lewo) albo do Królewa (trasa w prawo). W Królewie wyjedziemy w okolicach skrętu do Sobiesk, w Krajęczynie przy remizie. Powiedzmy że wybieramy trasę nieco krótszą przez Krajęczyn. Wyjeżdżamy jak wyżej napisałam. Dla spragnionych- sklep, dla wytrwałych 2 km  do Jońca na piwo w Mrzonce ;)


Trasy polecam modernizować. Np wyjeżdżając w Królewie możemy pojechać do Sobiesk na piwo i wrócić przez Szumlin. Wyjeżdżając w Krajęczynie możemy pojechać np. nad młyn na chwile relaxu i dopiero do Jońca na piwo, albo nie jechać na piwo wcale. Jednak po wysiłku na zakwasy ja piwko lubię ;) i widoki z baru też!



PROPOZYCJA DRUGA:
Joniec-Janowo; Janowo-Błogosławie-Lisia Polana-Joniec (trasa:raczej łatwa, odłegość ok.34 km)

Wycieczka zdecydowanie całodniowa. Powtarzamy trasę z poprzedniego postu Joniec- Stara Wrona- Nowa Wrona-Zaręby- Wojszczyce. W Wojszczycach odbijamy w prawo do Janowa.


Ok. 200-400 metrów dalej po lewej stronie widać zabudowania XII fortu Twierdzy Modlin w Janowie. Dla odważnych proponuję "zwiedzanie" fortu, dla mniej odważnych alternatywa za chwilę. 
Kilka suchych faktów: fort zewnętrzny Twierdzy Modlin w Janowie. Wzniesiony w ramach budowy drugiego, zewnętrznego pierścienia fortów w latach 1912-1915. Jego projekt został oparty o wzorzec F1909 autorstwa generała Konstantego Wieliczki. Fort nie został ukończony; wzniesiono jednak część zaplanowanych obiektów: połowę głównego schronu - podwalni wraz z galeriami strzeleckimi oraz poternę, prowadzącą do kaponiery przeciwskarpowej. - tyle od Wikipedii. O ile chcecie poganiać po korytarzach fortu polecam mocne latarki i dużo rozwagi. W korytarzach są okrągłe otwory w posadzce, którymi można przelecieć na niższy poziom. I skręcić w ten sposób kark. 
 Zimą dużo tu lisów i dosłownie zatrzęsienie bażantów -opencaching.pl











Zdjęcia pochodzą z facebooka "Zapomniane Zakątki" Mało? Jedziemy dalej. ok 1,5 km w Błogosławiu znajduje się kolejny fort. Kilka podstawowych informacji dla ciekawskich: XIII fort zewnętrznego pierścienia obrony Twierdzy  został zbudowany w latach 1912-1914 na planie trapezu według wzoru F 1909 Konstantego Wieliczki. Jest zachowany w niezmienionym stanie od 1915 r. Pod jego wałem głównym znajduje się ogromny schron, natomiast na wale były rozmieszczone stanowiska strzeleckie. W celu obrony fosy wzniesiono potężną kaponierę w przeciwskarpie oraz półkaponierę zbiegu czoła i prawego barku. Z powodu wybuchu wojny w 1914 r. fort nie został ukończony, nie zbudowano potern łączących kaponiery z wnętrzem fortu oraz kaponiery, która miała zamykać szyję fortu. Fort nie brał udziału w walkach podczas natarcia niemieckiego w 1915 roku. Załoga opuściła fort, wycofując się do twierdzy. Poterna wychodząca w kierunku fosy jest zalana wodą.






Pozdrawiam i zazdroszczę ekipie, która nurkowała w forcie! Wg opisu: "Widoczność pod wodą bardzo dobra , temp. wody 6°, max. gł 8m. Nurkowaliśmy dwukrotnie, łączny czas 26 minut. Na ścianach zachowały się oryginalne izolatory porcelanowe, wyłączniki, na dnie deski, butelki, otwór studzienki??? " - http://www.sztolnie.fora.pl/fortyfikacje,27/fort-xiii-blogoslawie



Podkreślam że "zwiedzanie" takich miejsc nie należy do najbezpieczniejszych, więc takie spacery polecam z umiarem i dużą dozą rozsądku.Opisuję tu suche fakty, bez własnych doświadczeń. Ruszamy dalej. Następny przystanek: Lisia Polana. jedziemy przez Falbogi Borowe aż do Pomocni do Lisiej Polany. 

.

Lisia Polana to przede wszystkim pole golfowe. Na stronie możemy przeczytać: Na terenie Klubu Golfowego Lisia Polana znajduje się również trzygwiazdkowy hotel wraz z restauracją , której menu potrafi zaspokoić najbardziej wyrafinowane gusta. Do dyspozycji gości mamy 18 dwuosobowych pokoi oraz dwa apartamenty. Lisia Polana to również idealne miejsce do organizacji imprez firmowych oraz okolicznościowych. Organizujemy różnego rodzaju eventy połączone z nauką gry w golfa. Chciałabym nauczyć się grać albo chociaż spróbować, bo jak narazie grałam tylko w mini golfa na telefonie ;) Doświadczenia i wrażenia na polu golfowym na pewno bezcenne. Podobno golf to dyscyplina której naukę możemy podjąć w każdym wieku, więc kto wie. Cenowo na Lisiej wygląda to tak: 18 dołków w dni robocze to 160 zł, a w weekendy 220 zł, w poniedziałki 50% zniżki dla wszystkich, w czwartki 50% zniżki dla Pań (czyżby to męski sport?) oraz dla dzieci do lat 18 50% taniej. Kto wie.. kto wie może się skuszę. Pole wygląda całkiem fajnie.





Menu w restauracji raczej standardowe. Mnie kupili pierogami. Zawsze gdzie są pierogi, jestem spokojna że nie wyjdę głodna. Kocham pierogi! Nie jestem Magdą Gessler, więc nic więcej o jedzeniu nie napiszę. Dla wycieńczonych trasą i zwiedzaniem- hotel. Podobno trzygwiazdkowy, na hotelach się nie znam, wolę schroniska. Pokoje wydają się być schludne, jakiegoś wielkiego szału nie robią. A już poważnie ruszamy w drogę dalej. Wyjeżdżamy w Błędowie. Później trasa już opisywana Borkowo-Dobra Wola- Popielżyn Zawady, Popielżyn Górny- Joniec. Na zakończenie tak ekscytującego dnia z przygodami na fortach albo polu golfowym proponuję ognisko z pieczoną kiełbaską w "parku" przy moście w Jońcu!


zdj. ze strony UG Joniec


PROPOZYCJA TRZECIA:
trasa z przymrużeniem oka ;) OD BARU DO BARU (trasa: zdecydowanie trudna ;) odległość: ok 25)

Nie miałam pomysłu na trzecią trasę, wiec wymyśliłam tą. Proszę pamiętać że po alkoholu jazda na rowerze nie jest wskazana. Od baru do baru.. czas start! Tym razem ruszamy od Baru i Wypożyczalni kajaków El- Daw. Po piwku na tarasie z widokiem na rzekę wyjeżdżamy na żwirówkę i skręcamy w prawo.



I ruszamy do kolejnego baru. Droga żwirowa a w koło same działki i pola, uwaga na białego grubego psa (nie, nie to nie owca) bo lubi się tam wylegiwać. Wyjeżdżamy obok kapliczki pod świerkiem na drogę prowadzącą do Szumlina, za parę metrów skręt nad młyn. Uwaga na Panią właścicielkę, bywa nie miła ;)



I jedziemy dalej, już znana nam trasa z poprzedniego posta. Czyli Szumlin, pola, łąki, trochę domów, dalej już Sobieski i dalej żwirowa tarka. Uwaga zaraz skręcamy do Przystani Kajakowej Kaja Sobieski!



Po skręcie znowu caaaały czas prosto, aż do mostu - przystanek Sobieski 8. I tu czas na kolejne piwo, dla abstynentów sauna, zimne napoje bezalkoholowe, kąpiel w rzece.. dla każdego coś fajnego. Jak mają pierogi, to pije trzecie piwo i czwarte i zostaje na noc!



zdj z facebook.com/splywyKAJAkoweWKRA

Po drugim piwie ruszamy w trasę dalej. Skręcamy znowu na tą sama drogę. Jedziemy przez Pruszkowo aż do Bolęcina, skręcamy w prawo. Jedziemy na most. Na moście po po lewej stronie Fabryka urządzeń dźwigowych i tama. To ona odpowiada za dziwne wahania stanu wody na Wkrze w Jońcu i okolicach. 



Przejeżdżamy przez most, jedziemy dość ruchliwą asfaltową trasą do skrzyżowania, skręcamy w lewo, uwaga ruch bywa tam duży. Do Sochocina mamy ok. 5,5 km. Jedziemy przez Kuchary Żydowskie, dla spragnionych pięknych widoków proponuję odpoczynek nad Wkrą. W Kucharach znajduje się obelisk poświęcony poległym w hitlerowskim obozie pracy w latach 1940-1941


Dla spragnionych "piwa" jesteśmy już blisko celu. W Sochocinie proponuję dwie alternatywy odpoczynku: 1) Bar pod Akacjami, jest to druga odsłona El-Daw. Bar bardzo łatwo znaleźć, znajduje się po lewej stronie tuż przed mostem vis a vis cmentarza.



Druga propozycja to Bar "Przystań" przy ul. Nadrzecznej 8. Bar znajduje się praktycznie nad samą rzeką, serwuję polską kuchnię- na zdjęciach wygląda pysznie. I serwują pierogi!!!! Chyba mam dużą chęć na nie, bo już z dziesiąty raz o nich piszę. Przyznaję, że nie byłam tam, a miejsce znalazłam pisząc ten post, ale robi bardzo pozytywne wrażenie, zobaczcie sami.







Kupili mnie w 100%, teraz zostaje sprawdzić czy się nie myliłam, po 4 piwie, a może lepiej brzmi barze, wracamy do Jońca, ale spokojnie. Jeszcze jeden bar przed nami.  Do Jońca mamy 13 km, trasa już wcześniej opisywana Kuchary Żydowskie- Idzikowice- Królewo- Krajęczyn- Joniec. W Jońcu ostatni bar: Mrzonka, ale jego już dziś opisałam.
   Trasa z przymrużeniem oka, chciałam przedstawić, pokazać bary w okolicy przy okazji. Następnym razem przedstawię już wycieczki z innych miejsc, żeby już się tyle razy nie powtarzać. Mam nadzieję że trasy i barówka przypadną wam do gustu ;)