środa, 26 sierpnia 2015

TOP-KAJAK Popielżyn-Górny

   Jak już dawno obiecałam, mała "recenzja" z TOP-KAJAK w Popielżynie Górnym.     
   Z grupką znajomych postanowiliśmy postawić na wypożyczalnię z której jeszcze nie korzystaliśmy. Kajaki zamówiliśmy nietypowo bo dopiero na godzinę 14. Mijałam ich wiele razy, ale mając już swoje pewniaki w Jońcu i Sobieskach nie zwracałam na Top-Kajak jakoś specjalnie uwagi.I tak pod pretekstem sprawdzenia i recenzji dla Was pojechaliśmy.  Miejsce fajne, właściciele bardzo sympatyczni, piękny drewniany dom, czysto, schludnie nie ma co narzekać, ale stało się. Zobaczyłam kajaki. I w głowie: jak tu się wsiada? A jak wysiada? Więc tłumaczę! Wypożyczalnia dysponuję kajakami typu SIT ON TOP. „Kajaki zaprojektowane w Nowej Zelandii do maksymalnie przyjemnej i bezpiecznej zabawy na każdej wodzie… Kajaki bardzo stabilne zarówno przy wsiadaniu, wysiadaniu jak i w czasie płynięcia. Specjalnie wyprofilowany kadłub sprawia, że kajakarz bez najmniejszego wysiłku utrzymuje prosty tor płynięcia ( brak efektu myszkowania na wodzie). Jednocześnie kajak jest łatwy w manewrowaniu. Kajak wyposażony jest w: korek spustowy, uchwyt na butelkę, dwa luki z gumowymi pokrywami, tylną przestrzeń bagażową z elastycznymi linkami i mapnik na przedzie.”- czytamy na stronie.  Super , bo czyste (ogromny plus dla właścicieli że po każdym spływie kajaki są myte, dla tych co będą korzystali jako następni) nowe, jeszcze bez większych znaków użytkowania i ciężkich przygód na rzece ;) Ładne, zgrabne, ale jednak inne- nie są zabudowane . Po paru minutach w Popielżynie jechaliśmy już do Bolęcina. Pan wiozący nas do miejsca startu wspomniał coś o zepsutej tamie w Bolęcinie (nie wiem jaka była prawda, czy aż tyle wody puścili na tamie czy faktycznie coś się tam zadziało). Fakt, faktem woda podniosła się znacząco. Wydawała się bardzo brudna, na wodzie do kolan nie było widać nóg. Nie zniechęciło to nas jak wielu innych kajakarzy. W nerwach jakoś weszłam na kajak. Jakoś to dobre określenie. Kajak jest niezabudowany więc na początku musiałam się przestawić, moja panikująca partnerka (panikująca, ale od lat, stale i niezmiennie w kajaku zawsze razem) też. Co da się od razu zobaczyć to faktycznie kajak jest bardzo stabilny i łatwy do prowadzenia. Trasą z Bolęcina nie płynęłam już parę lat, więc była to miła odmiana. Dzięki podniesionej wodzie nie wpływało się aż tak często w wodorosty, ale miało się wrażenie że stoi się w miejscu.Tak, jakbym prąd w rzece się zatrzymał. Z minuty na minutę, z kilometra na kilometr byłam co raz bardziej przekonana do sit on top. Moje obawy co do wsiadania i wysiadania okazały się totalnie bezsensowne, na kajak siada się jak na deskę

A takie widoki spotkały nas po drodze, niestety już bardzo rzadkie. Określenie Wkry jako "Krutyni mazowsza" co raz bardziej mi się podoba :-)))


Takie przeszkody spotkaliśmy po drodze, Było piiiiiiięknie. To chyba teraz moja ulubiona trasa (Bolęcin- Popielżyn Górny) Szkoda że lato się kończy bo jeszcze chętnie bym raz się z nią zmierzyła.






Chcieliśmy odwiedzić "znajome kąty" ale się nie dało ;) "Parking" cały zajęty. W Sobieskach jest tak fajnie, że nawet teraz jak patrzę na zdjęcie, mam ochotę się spakować i pojechać na piwo :-))






 I kolejne moje ulubione miejsce. Młyn w Jońcu. Nic dodać, nic ująć.




Podsumowując, spływ jak zwykle udany. Wiem, że większość z Was pływa zwykle rankiem, ja też dopiero pierwszy raz skusiłam się na popołudniowe tournee, i nie wiem czy jeszcze bardziej mi się nie podobało. Zachód słońca, większy spokój na rzece... Rozważcie to.








Dodatkowo, bardzo, baaaaaardzo polecam wypożyczalnię TOP-KAJAK. Wiem, że na pewno tam wrócę.