PROPOZYCJA PIERWSZA:
Joniec- Modlin , Modlin- Joniec (trasa: raczej łatwa, odległość: ok 50 km)
Trasę zaczynamy z Jońca, kierujemy się na Popielżyn Zawady- tu przejeżdżamy obok dworku z 1866 roku, jego alei akacjowej,mijamy różne kapliczki z poprzednich wieków, most kolejowy (ale o nim później), młyn (nadal działający) nad rozlewiskami Naruszewki.
Dosłownie 100-200 metrów za młynem skręcamy do ze małej miejscowości Dobra Wola. To taka wieś, w której delikatnie czas się zatrzymał. Żwirowa droga, przewaga starych domów, wydaje mi się że większość już przekształcona na działki. Cisza i spokój i "tarka" na drodze jakich mało. Tym, co mają domy na górze z widokiem na łąki i Wkrę- zazdroszczę! Również w Dobrej Woli znajdują się stare kapliczki, drzewa.
Z Dobrej Woli wyjeżdżamy na najmniej komfortowy kawałek trasy, a mianowicie na drogę wojewódzką 571 (Naruszewo- Pułtusk) ruchliwa, bardzo dużo tirów, bez pobocza, jedzie się mocno pod górę i z górki. Tą trasą dojeżdżamy do Borkowa. Tu możemy na chwilę przystanąć nad Wkrą. To tu odbywają się co roku rekonstrukcję Bitwy nad Wkrą z 1920 roku.
I tak jedziemy przez Borkowo do Błędowa, dalej nad Wkrą przez Śniadówko, Szczypiorno (czyli część trasy którą już opisywałam w poprzednich postach. W Szczypiornie odbijamy z ulicy Słowiańskiej w kierunku miejscowości Wymysły, później przez Cegielnię Kosewo, wieś z bardzo ciekawą historią. W tej małej wsi znajdowała się cegielnia, która w 1811 roku otrzymała ogromne zamówienie na potrzeby rozbudowy Twierdzy Modlin. Cytat z Gazety Pomiechowskiej pt. "Kosewo" dr Oleńczaka: Od 1811 r. rozpoczęła się wielka rozbudowa Twierdzy Modlin wg paryskich projektów zatwierdzonych przez cesarza Napoleona Bonaparte. Tempo pracy było mordercze. Roboty zaczynały się o trzeciej nad ranem na znak dany wystrzałem armatnim a kończyły się o zmierzchu również wystrzałem z działa i tylko wtedy można było zejść z placu budowy. W lipcu 1811 r. przy fortyfikacjach Modlina pracowało 7000 żołnierzy, 1200 robotników i 200 murarzy. Z dostarczaniem cegły na budowę był jednak duży kłopot, gdyż Twierdza była budowana WYŁĄCZNIE cegłą z pobliskiej Cegielni Dóbr Koronnych ( czyli państwowej ) w Kosewie. Na początku kwietnia 1811 r. zamówiono tu na cały 1811 r. 2 mln cegieł i 150 tys. dachówek. Wielka rozbudowa twierdzy Modlin w 1811 r. rozpoczęła się niefortunnie bo wielką suszą. Wszystkie studnie w cegielni wyschły. Wodę trzeba było sprowadzać z Narwi i Wkry. Wodę do cegielni wożono w 1811 r. 154 dni. W okresie najintensywniejszych prac jeździło 20 fur z wodą dziennie. Płacono 6 zł za jedną furę, dla porównania robotnicy kopiący wały i murarze dostawali po 1 zł za cały dzień ciężkiej pracy, żołnierze po 15 gr. ... Obecnie cegielnia w Kosewie jest własnością prywatną.
Z tej miejscowości dojeżdżamy do Mazowieckiego Portu Lotniczego w Modlinie. Ostatnie 1,5 km do Twierdzy Modlin. Po drodze mijamy Cmentarz wojenny, i tu kolejny cytat ze strony Polska Niezwykła : Cmentarz wojenny w Twierdzy Modlin został założony w okresie wojen napoleońskich. Pierwszymi tutaj pochowanymi była załoga, która broniła Modlina w 1813 roku. W czasie pierwszej wojny światowej na cmentarzu grzebano poległych żołnierzy armii niemieckiej i rosyjskiej, w tym Polaków, którzy zginęli, walcząc w mundurach armii zaborczych. W 1920 roku w tym miejscu na wieczny spoczynek udali się żołnierze wojny polsko-bolszewickiej, a także ci, którzy zmarli w szpitalu wojskowym w Modlinie. Tutaj pochowani zostali również obrońcy Twierdzy Modlin z 1939 roku, a także żołnierze niemieccy z 1939-1944, ponadto wojskowi innych narodowości z różnych armii, którzy polegli na ziemiach polskich w XIX i XX wieku. Cmentarz został całkowicie zniszczony w 1945 roku. W latach 1995-97 częściowo go zrekonstruowano. Odbudowane zostały kwatery żołnierzy polskich z 1920 roku, groby zbiorcze z 1939 roku oraz kwatery żołnierzy armii niemieckiej z lat 1939-44. Cmentarz wojskowy w Twierdzy Modlin wpisany jest do rejestru zabytków.
Z cmentarza dojeżdżamy już do celu: Twierdza Modlin. Dla tych którzy jeszcze nie byli polecam wycieczkę z przewodnikiem. Czas trwania takiej wycieczki to trzy godziny. W programie zwiedzanie najważniejszych obiektów znajdujących się w Twierdzy.Aby uczestniczyć w zwiedzaniu należy dopisać się do grupy drogą e-mailową: modlintwierdza@o2.pl podając: imię i nazwisko, numer telefonu kontaktowego, liczbę zapisywanych osób oraz wybrany termin. Cenowo to ok. 250 zł grupa do 10 osób, a grupa od 11 do 20 osób to 300 zł grupa. Dodatkowe koszta to wieża widokowa 5 zł/os oraz park militarny z galerią 5 zł/os. Przykładowe miejsca:
Brama Gen. J. Dąbrowskiego
Brama ks. J. Dąbrowskiego
Działobitnia gen. Dehna
kasyno dla oficerów wojskowych
Wieża wodna
Stary młyn i magazyn mąki, (kręcono tu takie produkcje jak: Czas Honoru czy Bitwa Warszawska)
I jeszcze wiele innych ciekawych miejsc, które Wy z pewnością lepiej znacie ode mnie. Ze swojej strony polecam jeszcze widok z tarasu widokowego Kojca Meciszewskiego na ruiny spichlerza Jana Jakuba Gaya.
Z pewnością wśród Was jest wielu sympatyków Twierdzy, dlatego jako totalny laik (ale nadrobię! :) nie chcę się rozpisywać aby nie popełnić jakiegoś faux pas. No dobra! Twierdza zdobyta, czas na drogę powrotną. Dla zmęczonych: pociąg z Modlina do Nasielska, z Nasielska do Wkry, a od stacji Wkra do Jońca to już tylko 2km. Dla zapaleńców zmieniamy trochę trasę. Jedziemy przez Zakroczym, Swobodnie, Wojszczyce, Zaręby, Nową Wronę a w niej przydrożna kapliczka z nietypowego głazu, przez wiele lat zarośnięta, zaniedbana, niewidoczna z drogi. Przez przypadek odkryta na nowo przy czyszczeniu pobocza drogi.
Starą Wronę. Droga cały czas asfaltowa, średnio ruchliwa, dla głodnych całe pola warzyw ;) Cebula, brokuły, marchew, kapusta itd itd. We Wronie kościół Św. Stanisława.
Za Starą Wroną znowu przejeżdżamy przez Naruszewkę. Dalej przez Józefowo prosto do Jońca. Koniec trasy! :)
PROPOZYCJA DRUGA:
Joniec- Sobieski, Sobieski- Joniec (trasa: łatwa, odległość: ok 14 km)
Trasa, krótka, dla tych co chcą się wyrwać na szybki relax po pracy, albo po prostu mały trening. Trasa przeze mnie często pokonywana. Pół na pół z drogą asfaltową i żwirową. Więc dla każdego coś fajnego. I tak. Znowu ruszamy z mostu w Jońcu, tym razem kierujemy się w stronę Krajęczyna.
Jedziemy drogą asfaltową, przeważają ją pola, lasy i działki. W Krajęczynie praktycznie na przeciwko sklepu zjeżdżamy w lewo w drogę piaszczysto- żwirową. Jedziemy prosto ok. 700-800 metrów skręcamy w drugą po lewej leśną drogę. Jedziemy caaały czas prosto aż nad Wkrę. No i tu moje ulubione miejsce. Młyn w Jońcu, widok od strony Krajęczyna. Mogę tam siedzieć i siedzieć!
No ale rower czeka. Wyjeżdżamy pod górę wzdłuż działek na kolejną piaszczystą drogę. Skręcamy w lewo. Jedziemy cały czas prosto. Trasa ciągnie się przez las, momentami widać pola uprawne, raczej mało domów. Droga różna, zależy od pory roku. Wyjeżdżamy na samym początku wsi Królewo. Skręcamy w prawo w kierunku Idzikowic. W połowie miejscowości Królewo, stoi kultowy znak "0,7 Sobieski" skręcamy.
I tak jak znak pokazuje za ok. 700 metrów widzimy Wkrę, most który na pierwszy rzut oka wygląda jakby miał się rozlecieć (ale spokojnie! przejeżdżają nim samochody z kajakami) i kolejny potencjalny przystanek Kaja- Sobieski. Chwila relaxu nad Wkrą, może piwko? Jakiś soczek.. coś na ząb.
Z Sobiesk dojeżdżamy do Szumlina, tu też przewaga łąk, gdzie niegdzie dom mieszkalne, część miejscowości na wysokiej skarpie, część w dole.
I robiąc pętle dojeżdżamy znowu do Jońca. Po drodze jeszcze mijamy kościół Św. Ludwika w Jońcu, bar i wypożyczalnię kajaków Mrzonka i El- Daw.
Koniec trasy! :)
PROPOZYCJA TRZECIA:
Joniec-Grabie-Aleksandria- Miszewo- Władysławowo- Zakobiel-Tomaszewo-Nowosiółki-Popielżyn Dolny-Joniec
(trasa: raczej trudna, dystans: ok 22km)
Mapa orientacyjna. Trasę proponuję samemu dokładnie zaplanować. i sprawdzić. Pierwszy etap: Joniec- Grabie prowadzi drogą asfaltową i ostatni Popielżyn Dolny- Joniec. Reszta to drogi żwirowe, czasami przez piach trzeba prowadzić rower. Trasa krajobrazowo przepiękna. Stara wieś, cisza i spokój. I lasy, i pola i krajobrazy takie, że teraz bym wsiadła na rower i pojechała. Jadąc do grabia mijamy skręt na Miszewo Wielkie, jeśli odbijemy dosłownie kilkanaście metrów z trasy, trafiamy na przepiękny pomnik przyrody.
wracając na trasę, dojeżdżamy do Grabia, a tam mostek na Sonie, przejeżdżamy przez niego i zaczynamy swoją przygodę.
Polecam wypady na wiosnę, wtedy przez te dwadzieścia parę kilometrów możemy mieć to szczęście że minie nas dosłownie kilka samochodów. Zdjęcia niżej pochodzą z letniej wycieczki mojej i moich znajomych. W czasie suszy Turka wyschła:
Pola jeszcze pełne zbóż i stare kapliczki wyglądały obłędnie. Piach po kostki, słońce i ze trzydzieści stopni w słońcu. Po drodze można spotkać opuszczone gospodarstwa. Co by tu więcej dla zachęty?
To trzeba przeżyć i przejechać! I trzeba pilnować się trasy. Łatwo się zgubić bo rozjazdy wyglądają identycznie.
Często powtarzam że jak gdzieś jestem, to tak jakby w danym miejscu czas się zatrzymał. Przypomina mi się wieś tak z początku lat dziewiędziesiątych, bardzo to lubię. Stare kapliczki, nie restaurowane w sposób że wyglądają jak nowe, stare domy, gospodarstwa i znaki drogowe. Bardzo, bardzo to lubię. Wspomnienia wracają. Albo nie idę z postępem, albo się starzeję! :)
Aaa i moja ulubiona, zaraz po Wkrze rzeka- Sona. Krótki przystanek na zamoczenie nóg w okropnie zimnej wody i do Jońca! Koniec trasy.
Bardzo, bardzo dobry post. Z tras skorzystam!
OdpowiedzUsuńDroga Adminko, jeśli chodzi o wycieczki po Twierdzy- polecam się!
OdpowiedzUsuń